MojaLissa to piękna pani o piankowym torsie, przywdziana w czarną błyszczącą szatę. Wprawdzie bez rąk, nóg i głowy, ale itak mi się podoba:) ta pani jest tzw. manekinem-manekinką której nie omieszkam wykorzystać. Otrzymałam ją w prezencie od mojej cioci krawcowej. Bardzo ucieszył mnie ten prezent, ponieważ z racji rosnącego brzucha nie mam możliwości przedstawić ciuszków uszytych przeze mnie. Miałam zamiar kupić manekin regulowany, profesjonalny ale jak to się mówi "darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda"...
Oto i ONA
Widzę, że bloga masz już kilka miesięcy. A skoro masz już manekin, to z chęcią obejrzę ciuszki, które uszyłaś :) Wypełnij panującą tu pustkę! Dla maleństwa też szyjesz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ale mnie zaskoczyłaś odwiedzinami, w takim razie teraz muszę faktycznie zabrać się ostro do pracy:) ma kilka ciuszków i chętnie pokażę, aczkolwiek nie są to rzeczy uszyte idealnie. Dla dziecka jeszcze nie szyłam, ale niedługo się to zmieni. Pozdrawiam
UsuńŚliczna, moja nazywa się Gertruda :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę...
OdpowiedzUsuń