piątek, 17 sierpnia 2018
poniedziałek, 20 listopada 2017
Słów kilka o kursie krawieckim który ukończyłam.
Marzyło mi się, że sukcesywnie będę Wam pokazywać co uszyłam na kursie oraz opowiadać czego się tam nauczyłam, ale niestety mi się nie udało . Połączenie pracy i szkoły z życiem rodzinnym okazał się na tyle trudne, że nie znalazłam już czasu na blogowanie.
Niemniej jednak postaram się to nadrobić :) Na początek opowiem Wam trochę o tym kursie ponieważ zauważyłam, że w Internecie często padają pytania o kursy krawieckie w Poznaniu i nie tylko. Ja swego czasu również przeczesywałam internetowe witryny, by dowiedzieć się czegoś na ten temat.
PS. Ważne jest jeszcze to że kurs ten jest bezpłatny choć każdy kto mógł dawał na semestr 50 zł by dorzucić się na np ksero. To i tak są niewielkie pieniądze w porównaniu z innymi kursami krawieckimi.
Niemniej jednak postaram się to nadrobić :) Na początek opowiem Wam trochę o tym kursie ponieważ zauważyłam, że w Internecie często padają pytania o kursy krawieckie w Poznaniu i nie tylko. Ja swego czasu również przeczesywałam internetowe witryny, by dowiedzieć się czegoś na ten temat.
Tak więc, jak wspomniałam w poprzednim poście (sprzed 2 lat!) był to kurs dwuletni, który odbył się w Poznaniu w Zespole Szkół Zawodowych im. Władysława Reymonta (tutaj jest profil na FB). Nie zrażajcie się przeważającą tematyką fryzjerską, zawód krawca stał się wszak zawodem ginącym, a szkoła musi z czegoś żyć. Gdy zaczynałam kurs to w szkole średniej utworzono 6 klas dla fryzjerów i tylko jedną (w bólach) dla krawców. Może to wynikać z braku zainteresowania młodzieży tematem, ale też przesytem rynku odzieżowego w towary sprowadzane z Chin.
Ale nie ma co się martwić, bo jesteśmy MY! :) i udowadniamy, że szycie jest fajne (Gdy stałam przed wyborem szkoły średniej w ogóle nie pomyślałam o krawiectwie).
Po tak długim wstępie czas na konkrety!
Zajęcia odbywały się w weekendy, średnio co dwa tygodnie. W jeden dzień była teoria (od 8.00 do 14.00-15.00), w drugi praktyka (od 8.00 do 16.30).
Napiszę jakie miałyśmy przedmioty, teraz trochę się to pozmieniało ponieważ ja robiłam kurs kwalifikacyjny A.12 a teraz jest A.71 Projektowanie i wytwarzanie wyrobów odzieżowych.
Obecny kurs odbywa się również w systemie zaocznym i również trwa 2 lata a po jego ukończeniu można przystąpić do egzaminu zewnętrznego potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie.
Napiszę jakie miałyśmy przedmioty, teraz trochę się to pozmieniało ponieważ ja robiłam kurs kwalifikacyjny A.12 a teraz jest A.71 Projektowanie i wytwarzanie wyrobów odzieżowych.
Obecny kurs odbywa się również w systemie zaocznym i również trwa 2 lata a po jego ukończeniu można przystąpić do egzaminu zewnętrznego potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie.
Teoria była dość ciekawa bo oprócz Konstrukcji i modelowania form odzieżowych miałyśmy możliwość poznania m. in. historii mody na "Projektowaniu wyrobów odzieżowych", poza tym uczyłyśmy się rysunku i w ogóle wielu ciekawych rzeczy których nie dowiedziałybyśmy się na krótkich łatwo dostępnych teraz kursach krawieckich. Były jeszcze takie przedmioty jak "Materiałoznawstwo", "Maszyny i urządzenia w produkcji odzieżowej", "Działalność gospodarcza w przemyśle odzieżowym" oraz język angielski (miałyśmy super nauczycielkę! w lekki sposób oparty na przykładach zachęcała do nauki nawet tych opornych). Wszystkie przedmioty kończyły się pracą kontrolną oraz egzaminem.
Najbardziej lubiłam konstrukcję. Trzeba było przestawić mózg na wysokie obroty, więc bez kawy się nie obyło ;) Pani Małgosia ma ogrom wiedzy i potrafi ją bardzo dobrze przekazać poza tym budziła respekt więc starałam nie opuszczać jej zajęć i być zawsze przygotowana.
Praktyki było sporo, bo w ciągu dwóch lat aż 422 godziny. Na pierwszych zajęciach uczyłyśmy się oczywiście podstaw, czyli ściegów ręcznych, następnie ćwiczyłyśmy na maszynach przemysłowych ścieg prosty, co - wbrew nazwie nie było proste - okazało się, że maszyny takie są bardzo szybkie, wystarczyło lekko nadusić pedał, a ona... frrruuu. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takimi maszynami, więc zaczynałam wszystko od początku.
Pierwszą rzeczą, którą uszyłyśmy była spódnica podstawowa. Same ją konstruowałyśmy na własne wymiary i później szyłyśmy z naszych lub szkolnych tkanin. Powiem Wam, że jeszcze nic tak starannie nie uszyłam jak tę właśnie spódnicę. Znalazłam w szafie mamy śliczną zieloną wełnę i wyszła extra :) Jednak zanim zabrałyśmy się za szycie tych spódnic ćwiczyłyśmy wszywanie zamka kilkoma sposobami czyli symetrycznie, asymetrycznie, kryto i tak przy każdym nowym rodzaju odzieży czyli np. jak szyłyśmy koszulę to każdy element musiałyśmy przećwiczyć tzn mankiet oraz wszystkie rodzaje kołnierzyka.
Żeby nie przesadzać z ilością tekstu powiem tylko, że uszyłyśmy jeszcze spodnie, żakiet bez podszewki, żakiet z podszewką oraz płaszcz. Jeśli zostało jeszcze czasu to można było szyć co tylko chciałyśmy. Ja niestety nie wykorzystałam tego czasu jak bym sobie życzyła ponieważ przemęczenie dało się we znaki poza tym dojeżdżałam do Poznania 50 km autobusem więc godzinowo byłam zależna od rozkładu jazdy PKS-u. Dziewczyny natomiast nieźle szalały bo potrafiły uszyć po kilka par spodni czy sukienek. Zajęcia praktyczne trwały długo, ale to była sama przyjemność. Miałyśmy do dyspozycji swoją szafkę by móc tam schować czajnik, kubki bądź inne potrzebne rzeczy. Fajnie było się spotykać z osobami które lubią szycie tak jak ja, poplotkować przy kawie lub przy nawlekaniu igły ;) a nasza Pani Ania jest najkochańszą i najbardziej cierpliwą i życzliwą nauczycielką jaką kiedykolwiek miałam! ☺
Reasumując, zachęcam każdego do podjęcia nauki w tej szkole ponieważ oprócz zdobycia wiedzy i umiejętności można tam było spędzić czas w miłym towarzystwie. ZSO jest szkołą gdzie panuje niesamowita atmosfera, nauczyciele są przesympatyczni i w ogóle ten budynek ma swój klimat. Podłogi wyłożone parkietem skrzypiącym pod stopami a na korytarzu są wystawione jedne z pierwszych maszyn do szycia, żałuję, że nie zrobiłam zdjęć kreacji wykonanych na manekinach przez uczniów.
Żeby nie przesadzać z ilością tekstu powiem tylko, że uszyłyśmy jeszcze spodnie, żakiet bez podszewki, żakiet z podszewką oraz płaszcz. Jeśli zostało jeszcze czasu to można było szyć co tylko chciałyśmy. Ja niestety nie wykorzystałam tego czasu jak bym sobie życzyła ponieważ przemęczenie dało się we znaki poza tym dojeżdżałam do Poznania 50 km autobusem więc godzinowo byłam zależna od rozkładu jazdy PKS-u. Dziewczyny natomiast nieźle szalały bo potrafiły uszyć po kilka par spodni czy sukienek. Zajęcia praktyczne trwały długo, ale to była sama przyjemność. Miałyśmy do dyspozycji swoją szafkę by móc tam schować czajnik, kubki bądź inne potrzebne rzeczy. Fajnie było się spotykać z osobami które lubią szycie tak jak ja, poplotkować przy kawie lub przy nawlekaniu igły ;) a nasza Pani Ania jest najkochańszą i najbardziej cierpliwą i życzliwą nauczycielką jaką kiedykolwiek miałam! ☺
Reasumując, zachęcam każdego do podjęcia nauki w tej szkole ponieważ oprócz zdobycia wiedzy i umiejętności można tam było spędzić czas w miłym towarzystwie. ZSO jest szkołą gdzie panuje niesamowita atmosfera, nauczyciele są przesympatyczni i w ogóle ten budynek ma swój klimat. Podłogi wyłożone parkietem skrzypiącym pod stopami a na korytarzu są wystawione jedne z pierwszych maszyn do szycia, żałuję, że nie zrobiłam zdjęć kreacji wykonanych na manekinach przez uczniów.
Nie będę się więcej rozpisywać by Was nie przerazić ilością tekstu tym bardziej, że mistrzem pióra nie jestem ;) jeśli macie jakieś pytania to śmiało zadawajcie w komentarzu.
PS. Ważne jest jeszcze to że kurs ten jest bezpłatny choć każdy kto mógł dawał na semestr 50 zł by dorzucić się na np ksero. To i tak są niewielkie pieniądze w porównaniu z innymi kursami krawieckimi.
PS 2. W styczniu lub lutym czeka mnie egzamin zewnętrzny, więc trzymajcie kciuki ☺
poniedziałek, 26 października 2015
Maszyna do szycia Husqvarna Emerald 116 - recenzja
Może wiecie, może nie wiecie, ale Wam powiem - rozpoczęłam naukę w szkole odzieżowej! Cieszę się z tego niesamowicie. Jest to kurs, który będzie trwał 2 lata więc mam nadzieję, że będę Wam pokazywać częściej cudeńka, które nauczę się tam szyć :)
Dopiero co zaczął się semestr a już musiałyśmy oddać pracę kontrolną. Na szczęście zadanie było proste ponieważ tematem pracy był opis swojej maszyny do szycia.
Ja jestem zakochana w swojej Emeraldzie, ale gdy ją kupowałam nie wiedziałam czy dobrze robię, miałam wiele dylematów i pytań bo przecież nie kupuje się takiego sprzętu na 2 lata tylko dłużej. Wtedy nie było facebooka ani grup szyciowych więc nie miałam skąd zaczerpnąć opinii osób użytkujących taki model tylko zaufać sprzedawcy.
Ta moja praca kontrolna zainspirowała mnie by podzielić się z Wami moją subiektywną opinią na temat modelu jaki użytkuję a jest nim: HUSQVARNA EMERALD 116
Źródło: klik |
Jest to maszyna wyrobu Szweckiej firmy Husqvarna Viking. Ciekawostką jest, że marka ta wcześniej zajmowała się produkcją broni dla armii królewskiej natomiast maszynami do szycia i hafciarkami zajęli się od 1897r.
Ma ona wiele zalet min.:
- posiada wbudowany automatyczny nawlekacz igły oraz obcinacz nitek i uwierzcie mi takie gadżety bardzo usprawniają pracę.
- poręczny wysuwany poradnik szycia czyli wskazówki jaką stopkę wybrać do danego ściegu czy haftu, jak ustawić długość i szerokość ściegu, jakie powinno być naprężenie nitki górnej czy jaką wybrać wartość docisku stopki. Oczywiście te wszystkie wartości ustawiamy do konkretnej struktury materiału i wybranej techniki szycia:
Źródło:klik |
- automatyczny system wykonywania dziurki na wymiar guzika,
- chwytacz rotacyjny,
- posiada ponad 60 funkcji szyjących: ściegi użytkowe,dekoracyjne oraz elastyczne,
- wolne ramię,
- dźwignia szycia wstecz
- posiada pokrętło regulujące docisk stopki,
- możliwość opuszczenia ząbków transportera,
- możliwość szybkiej wymiany stopki dzięki systemowi matic,(pasują do niej także stopki innych firm min Janome)
- pokrętła do wyboru ściegu, ustawienia długości i szerokości ściegu oraz możliwość regulacji gęstości ściegu elastycznego,
- igłę można ustawić w pozycji centralnej lub lewej (przydaje się np podczas wszywania zamka krytego),
- posiada regulację naprężenia górnej nitki,
- linie prowadzące na płytce ściegowej do 2 cm,
- trzpień na górną nitkę zamocowany jest poziomo,
- możliwe jest szycie podwójną igłą co przydaje się przy podwijaniu dołów i dekoltów,
- dużym atutem maszyny jest to, że jest samosmarująca się (choć po 5 latach użytkowania mimo to musiałam ją nasmarować).
W komplecie posiada akcesoria:
Stopki:
Stopka użytkowa A, Stopka do ściegów Dekoracyjnych B, Stopka do przyszywania guzika C,
Stopka do ściegów ślepych (krytych) D:
Źródło: klik |
Stopka do wszywania zamków E (sprawdza się również przy precyzyjnym szyciu przy samej krawędzi materiału),Stopka teflonowa do skóry,
Stopka do wykańczania brzegów J:
Źródło: klik |
Stopka do wykonywania dziurek pod rozmiar guzika R.
Oraz:
Prowadnik do Pikowania:
Igły,Szpulki,Śrubokręt,Pędzelek,Przecinak do szwów i dziurek,Duży Krążek do nici,Mały Krążek do nici, Drugi Trzpień na szpulkę pionowy, Filc, Pojemnik na akcesoria.
Źródło: klik |
Igły,Szpulki,Śrubokręt,Pędzelek,Przecinak do szwów i dziurek,Duży Krążek do nici,Mały Krążek do nici, Drugi Trzpień na szpulkę pionowy, Filc, Pojemnik na akcesoria.
Do tego solidna twarda walizka chroniąca przed kurzem i uszkodzeniami.
Ściegi:
- Ścieg prosty używany do łączenia tkanin,
- Zygzak jest szeroko stosowany do obrzucania, przyszywania guzików, aplikacji,
- Trójstopniowy zygzak nadaje się do obrzucania większości materiałów. Używa się go do naddatku szwu, żeby zapobiec strzępieniu się nieobrębionych brzegów.
- Drobny ścieg kryty
- Ścieg kryty
- Ścieg obrzucający. Wykonuje szew i obrzuca za jednym zamachem,
- Ścieg elastyczny z dwoma ściegami
- Ścieg ozdobny
- Wzmocniony ścieg prosty, może być stosowany do grubych elastycznych materiałów, do szwów w kroku, które narażone są na znaczne obciążenia, oraz do pikowania w grubych materiałach
- Wzmocniony ścieg zygzak
- Ścieg elastyczny siatkowy
- Ścieg ozdobny
- Owerlok
- Ścieg obrzucający. Wykonuje szew i obrzuca jednocześnie,
- Zamknięty ścieg owerlokowy
- Ścieg ozdobny
EMERALD ™ 116 to maszyna idealna do każdego rodzaju szycia od prostych rzeczy dla dzieci do wielkich kreacji z magazynów mody. Jest solidna, porządnie wykonana i stabilna bo waży 10kg. Jak widać dostałam dużo przydatnych gadżetów.
Do maszyny dołączona była bardzo czytelna instrukcja w języku polskim, w której znajdują się wskazówki w formie obrazków jak np wszyć zamek, jak zrobić szew kryty albo jak zrobić dziurkę do guzika.
Użytkuję tę maszynę już 7 lat i szczerze ją polecam bo jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.
Jeśli interesują Cię inne maszyny tej marki warto zajrzeć do Susanny, która utworzyła Klub Miłośników Maszyn Husqvarna:
Do maszyny dołączona była bardzo czytelna instrukcja w języku polskim, w której znajdują się wskazówki w formie obrazków jak np wszyć zamek, jak zrobić szew kryty albo jak zrobić dziurkę do guzika.
Użytkuję tę maszynę już 7 lat i szczerze ją polecam bo jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.
Jeśli interesują Cię inne maszyny tej marki warto zajrzeć do Susanny, która utworzyła Klub Miłośników Maszyn Husqvarna:
wtorek, 6 października 2015
Drugie życie sukni ślubnej. Burda Vintage
Kwiecień już dawno minął... jednak dopiero teraz zmotywowałam się by pokazać Wam, jaką kiecę uszyłam na ślub brata. Tak naprawdę łudziłam się, że zrobię jakąś fajną sesję. No cóż... nic z tego nie wyszło. Mam tylko kilka weselnych zdjęć, z których musiałam się wyciąć.
Gdy kupiłam Burdę Vintage wiedziałam, że uszyję tę suknię. Bardzo spodobała mi się jej obszerność i dekolt na plecach.
W oryginale wygląda ona nieco inaczej. Zdaje się, że powinny być uszyte dwie suknie. Jedna z tkaniny przeźroczystej, a druga z tafty potem w jakiś przedziwny sposób połączone ze sobą.
Niestety nie zrozumiałam do końca opisu i wykonałam ją po swojemu.
Przede wszystkim suknię uszyłam dwuczęściową ponieważ uznałam, że będzie to bardziej praktyczne. Na spódnicę postanowiłam wykorzystać moją suknię ślubną dlatego nakombinowałam się przy niej niesamowicie. Suknia ślubna miała śliczną koronkę z przyszytymi kamieniami więc chciałam z niej uszyć górę tak jak Burda sugerowała, ale ostatecznie kawałek tej koronki doszyłam do bluzki jako ozdoba. W jasnej przeźroczysta koronce przy szyi wyglądałam anemicznie, czyli bardzo niekorzystnie.
Ta nakładana górna część bluzki miała pod pachami kliny a na koronce wszystkie łączenia było widać jak na dłoni także to też było argumentem, aby ją wyeliminować.
Przepraszam za jakość zdjęć, jeśli uda mi się kiedyś zrobić lepsze to je podmienię. Może spódnicę zestawię z jakimś sweterkiem albo nie wiem czym ;) nie mam na nią pomysłu. Może coś mi podpowiecie. Nie wiem w sumie gdzie mogłabym się pokazać w spódnicy z tafty (chyba) oprócz wesela.
A tutaj propozycja burdy:
To tyle. Dziękuję za uwagę. Do następnego :)
Gdy kupiłam Burdę Vintage wiedziałam, że uszyję tę suknię. Bardzo spodobała mi się jej obszerność i dekolt na plecach.
W oryginale wygląda ona nieco inaczej. Zdaje się, że powinny być uszyte dwie suknie. Jedna z tkaniny przeźroczystej, a druga z tafty potem w jakiś przedziwny sposób połączone ze sobą.
Niestety nie zrozumiałam do końca opisu i wykonałam ją po swojemu.
Przede wszystkim suknię uszyłam dwuczęściową ponieważ uznałam, że będzie to bardziej praktyczne. Na spódnicę postanowiłam wykorzystać moją suknię ślubną dlatego nakombinowałam się przy niej niesamowicie. Suknia ślubna miała śliczną koronkę z przyszytymi kamieniami więc chciałam z niej uszyć górę tak jak Burda sugerowała, ale ostatecznie kawałek tej koronki doszyłam do bluzki jako ozdoba. W jasnej przeźroczysta koronce przy szyi wyglądałam anemicznie, czyli bardzo niekorzystnie.
Tutaj widać dekolt z tyłu |
Ta nakładana górna część bluzki miała pod pachami kliny a na koronce wszystkie łączenia było widać jak na dłoni także to też było argumentem, aby ją wyeliminować.
Przepraszam za jakość zdjęć, jeśli uda mi się kiedyś zrobić lepsze to je podmienię. Może spódnicę zestawię z jakimś sweterkiem albo nie wiem czym ;) nie mam na nią pomysłu. Może coś mi podpowiecie. Nie wiem w sumie gdzie mogłabym się pokazać w spódnicy z tafty (chyba) oprócz wesela.
A tutaj propozycja burdy:
To tyle. Dziękuję za uwagę. Do następnego :)
wtorek, 4 listopada 2014
Marynarka dziecięca Burda 9/2011 model 146
Witka już znacie :) oto mój "mały mężczyzna", który skradł moje serce przeszło 2 lata temu.
Okazuje się, że jest on bardzo pracowitym dzieckiem, ponieważ już w tak młodym wieku pomaga przy budowaniu dróg :)
Ale do rzeczy. Jak wspomniałam w poprzednim poście byliśmy na weselu.
Taka impreza to nie byle co, ubrać się trzeba. A, że miałam kawałek zalegającej bawełny postanowiłam uszyć małemu garnitur.
Wśród czasopism, które posiadałam znalazłam tylko jeden wykrój na marynarkę w rozmiarze 98 czyli tak naprawdę nie miałam wyboru. Na szczęście nie musiałam nanosić żadnych poprawek oprócz skrócenia rękawów.
Szyło się bardzo przyjemnie. Wyzwaniem jednak dla mnie było wszycie stójki, ponieważ zawsze omijałam stójki i kołnierzyki szerokim łukiem i nigdy nie miałam z nią do czynienia, ale dałam radę.
Na drugim zdjęciu lepiej widać szczegóły, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że zdjęcia nie są doskonałe za co bardzo przepraszam.
W oryginale kieszonki były zaokrąglone, jednak nie wychodziły mi za bardzo a nie miałam już czasu na kombinowanie.
Ponieważ nie miałam pasujących guzików zamontowałam zatrzaski
Spodnie odrysowałam od jego starych. Bardzo mi pomógł ten tutorial. Wydawało by się, że jest to bardzo prostą sprawą, ale gdyby w odpowiednim czasie etiblog nie umieścił tego posta Witek na weselichu byłby w dżinsach.
Tutaj na zdjęciach dzieciaczysko ma jeszcze smoczka w buzi, lecz krótko po imprezie pogryzł go i polecił by wyrzucić do kosza bo jest zepsuty! To taka informacja dla rodziców, którzy boją się jak to będzie gdy przyjdzie czas na pożegnanie smoczka :) Przyznam szczerze, że nie sądziłam iż pójdzie nam tak łatwo, ponieważ Witek ciągną smoczka dzień i noc. Miła niespodzianka :)
Wracając do marynarki, miałam duże obawy, że ten projekt nie wypali tym bardziej, że szyłam go na ostatnią chwilę (standard;)
A Wam jak się ona podoba? W Burdzie jest uszyta z lodenu i powiem Wam, że gdyby doba była dłuższa to na pewno bym synkowi sprawiła taki w wersji jesiennej:)
Do następnego!
Okazuje się, że jest on bardzo pracowitym dzieckiem, ponieważ już w tak młodym wieku pomaga przy budowaniu dróg :)
Ale do rzeczy. Jak wspomniałam w poprzednim poście byliśmy na weselu.
Taka impreza to nie byle co, ubrać się trzeba. A, że miałam kawałek zalegającej bawełny postanowiłam uszyć małemu garnitur.
Wśród czasopism, które posiadałam znalazłam tylko jeden wykrój na marynarkę w rozmiarze 98 czyli tak naprawdę nie miałam wyboru. Na szczęście nie musiałam nanosić żadnych poprawek oprócz skrócenia rękawów.
Szyło się bardzo przyjemnie. Wyzwaniem jednak dla mnie było wszycie stójki, ponieważ zawsze omijałam stójki i kołnierzyki szerokim łukiem i nigdy nie miałam z nią do czynienia, ale dałam radę.
Na drugim zdjęciu lepiej widać szczegóły, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że zdjęcia nie są doskonałe za co bardzo przepraszam.
W oryginale kieszonki były zaokrąglone, jednak nie wychodziły mi za bardzo a nie miałam już czasu na kombinowanie.
Ponieważ nie miałam pasujących guzików zamontowałam zatrzaski
Spodnie odrysowałam od jego starych. Bardzo mi pomógł ten tutorial. Wydawało by się, że jest to bardzo prostą sprawą, ale gdyby w odpowiednim czasie etiblog nie umieścił tego posta Witek na weselichu byłby w dżinsach.
Tutaj na zdjęciach dzieciaczysko ma jeszcze smoczka w buzi, lecz krótko po imprezie pogryzł go i polecił by wyrzucić do kosza bo jest zepsuty! To taka informacja dla rodziców, którzy boją się jak to będzie gdy przyjdzie czas na pożegnanie smoczka :) Przyznam szczerze, że nie sądziłam iż pójdzie nam tak łatwo, ponieważ Witek ciągną smoczka dzień i noc. Miła niespodzianka :)
Wracając do marynarki, miałam duże obawy, że ten projekt nie wypali tym bardziej, że szyłam go na ostatnią chwilę (standard;)
A Wam jak się ona podoba? W Burdzie jest uszyta z lodenu i powiem Wam, że gdyby doba była dłuższa to na pewno bym synkowi sprawiła taki w wersji jesiennej:)
Do następnego!
czwartek, 16 października 2014
"Taka śliczna sukienka" nr II
Przyszedł czas na tą właściwą weselną kreacje:) Pierwsze podejście do tego wykroju pokazywałam tutaj.
Wydawało mi się, że jak uszyję próbną sukienkę to z tą drugą pójdzie jak z płatka. Niestety tak nie było.
Pracę rozpoczęłam od dopasowania wykroju do mojego wzrostu.
Jako żem istota leniwa do skorygowania wykroju wykorzystałam wskazówki z Burdy bo na Papavero za dużo było czytania.
Sukienka była na 168cm a ja mam 160cm czyli w okolicach pach należało pomniejszyć o 1/3 tej różnicy a resztę odjąć w okolicach pasa (a może coś źle zrozumiałam?).
Efekt był taki, że nie mogłam w niej oddychać i zdecydowanie zaszewki za bardzo spłaszczały biust - a na to absolutnie nie mogę pozwolić! ;)
Lenistwo = więcej pracy.
Na szczęście miałam jeszcze trochę tkaniny więc wykroiłam przód jeszcze raz.
Tak jak widać dekolt pogłębiłam zarówno z przodu jak i z tyłu, a za namową doradcy wykończyłam go kontrastową lamówką.
Na tej tkaninie zaszewki lepiej się prezentują.
Zbliżenie :)
W tej kiecce również chciałam zrobić kontrafałdy, jednak marszczenie dużo lepiej wygląda na tym materiale.
Dziwi mnie, że pomimo zestopniowania wykroju znowu plecy musiałam zwężać o 6cm, trochę dużo nie uważacie?
Ogólnie jestem zadowolona z tej sukienki, lecz nie czułam się w niej na tyle dobrze by założyć ją na wesele.
Ps 1 w następnym poście w roli głównej będzie Witek i jego garnitur (także uszyty przeze mnie:)
Ps 2 wybaczcie jakość zdjęć, ale tylko telefon miałam pod ręką.
Wydawało mi się, że jak uszyję próbną sukienkę to z tą drugą pójdzie jak z płatka. Niestety tak nie było.
Pracę rozpoczęłam od dopasowania wykroju do mojego wzrostu.
Jako żem istota leniwa do skorygowania wykroju wykorzystałam wskazówki z Burdy bo na Papavero za dużo było czytania.
Sukienka była na 168cm a ja mam 160cm czyli w okolicach pach należało pomniejszyć o 1/3 tej różnicy a resztę odjąć w okolicach pasa (a może coś źle zrozumiałam?).
Efekt był taki, że nie mogłam w niej oddychać i zdecydowanie zaszewki za bardzo spłaszczały biust - a na to absolutnie nie mogę pozwolić! ;)
Lenistwo = więcej pracy.
Na szczęście miałam jeszcze trochę tkaniny więc wykroiłam przód jeszcze raz.
Tak jak widać dekolt pogłębiłam zarówno z przodu jak i z tyłu, a za namową doradcy wykończyłam go kontrastową lamówką.
Na tej tkaninie zaszewki lepiej się prezentują.
Zbliżenie :)
W tej kiecce również chciałam zrobić kontrafałdy, jednak marszczenie dużo lepiej wygląda na tym materiale.
Dziwi mnie, że pomimo zestopniowania wykroju znowu plecy musiałam zwężać o 6cm, trochę dużo nie uważacie?
Ogólnie jestem zadowolona z tej sukienki, lecz nie czułam się w niej na tyle dobrze by założyć ją na wesele.
Ps 1 w następnym poście w roli głównej będzie Witek i jego garnitur (także uszyty przeze mnie:)
Ps 2 wybaczcie jakość zdjęć, ale tylko telefon miałam pod ręką.
poniedziałek, 28 lipca 2014
"Taka śliczna sukienka" Papavero
We wrześniu idę na wesele, ale przygotowania zaczęłam robić już teraz.
W związku z tym, że w mojej szafie sukienek jest niewiele postanowiłam uszyć próbną kieckę.
Wykrój pochodzi ze strony papavero.pl
Intrygujące zakładki od razu przykuły moją uwagę, myślałam że właśnie z nimi będzie kłopot, jednak okazało się, że to plecy przysporzyły mi najwięcej problemów.
Na tą właściwą, weselną sukienkę naniosę trochę poprawek i zmian:
Do następnego:)
W związku z tym, że w mojej szafie sukienek jest niewiele postanowiłam uszyć próbną kieckę.
Wykrój pochodzi ze strony papavero.pl
Intrygujące zakładki od razu przykuły moją uwagę, myślałam że właśnie z nimi będzie kłopot, jednak okazało się, że to plecy przysporzyły mi najwięcej problemów.
Na tą właściwą, weselną sukienkę naniosę trochę poprawek i zmian:
- Na pewno będę musiała plecy zwężać o jakieś 6cm,
- pogłębię dekolt na plecach i z przodu,
- dopasuję wykrój do mojego wzrostu (wydaje mi się, że lepiej będzie wyglądać jak zaszewki i pasek będą wyżej).
- zastanawiam się czy dół zrobić z koła czy również kontrafałdy.
- mam wrażenie, że w ramionach jest za szeroko bo materiał się tam marszczy, ale całkiem możliwe, że jest to efekt niedopasowania wykroju do sylwetki. Przypuszczam, że gdybym zwężała równomiernie przód z tyłem to by się tak nie działo.
- aha! weselna będzie krótsza.
Do następnego:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)